Ledwo co wróciłam z Portugalii z Mistrzostw Świata ISAF-u, a już siedzę na kolejnym zgrupowaniu (no może nie siedzę, a ciężko pracuję 🙂 przed MŚ juniorów, które w tym roku odbywają się w naszym polskim Dziwnowie. Do tych Mistrzostw został jeszcze tydzień, zatem wróćmy na chwilkę pamięcią do ISAF-u, wymarzonych regat każdego juniora.
Tegoroczny ISAF (największy w historii) odbywał się w Portugalii w miejscowości Tavira. Nie był to dla mnie obcy akwen – miałam przyjemność reprezentować tam kraj w 2011 roku podczas Mistrzostw Europy na Optimiście i już wtedy miałam wrażenie, że tam wrócę… wyrównać rachunki 🙂
Urok tych regat polega na tym, że w danej klasie kraj reprezentować może jedynie jedna osoba. Każdy ma zapewniony od organizatora sprzęt, na żaglu naklejona jest tylko narodowość, a trenerzy wszyscy razem siedzą na wielkiej motorówce i kontakt z nimi ograniczony jest do wymiany kilku krótkich zdań i ewentualnie rzucenia wody. Jednak to wszystko sprawia, że te regaty są tak wyjątkowe. Zdani jesteśmy przede wszystkim na siebie, na własne umiejętności i doświadczenie. Taki sprawdzian tego czego nauczyliśmy się do tej pory. Jak w tym wszystkim sobie poradziłam? Wydaje mi się, że całkiem nieźle. Regaty skończyłam na 9. pozycji na 47. zawodniczek z całej czołówki światowej. Zdobyłam wiele cennego doświadczenia, nabyłam nowe umiejętności, uwierzyłam w to, że potrafię ścigać się z najlepszymi jak równy z równym. Na medal jeszcze przyjdzie czas. Póki co wyciągam wnioski i nadal uczę się Lasera. Ciężka praca i do przodu!
Na koniec chciałabym podziękować samej kadrze i trenerom za tak udany wyjazd, cenne rady i utrzymanie wspaniałej atmosfery przez cały wyjazd. Również PZŻ, Volvo Auto Polska i klubowi CHKŻ za wsparcie finansowe. No i nie zapominając – jeszcze raz gratuluję tegorocznym brązowym medalistom: Ewie Romaniuk i Kasi Goralskiej w 420 oraz Radkowi Furmańskiemu w RS:X! Daliście czadu!
Magda Kwaśna